Każdy z nas doświadczył milusińskich zwrotów Babci lub Cioci, które z miłości do naszych dzieci zwracały się do nich "ziabcio Ty moja". Gdy widzimy słodkiego maluszka, od razu na usta cisną nam się zdrobnienia i pieszczotliwe słowa. "Chodź do mamusi, kofany synuniu. Mamusia zlobi ci mlećko." Dlaczego pieścimy się w mowie do małych dzieci? I czy jest to dla nich dobre? Odpowiedzi jest kilka. Robimy to, ponieważ w ten sposób wyrażamy miłość do naszych pociech. I tu pojawia się problem. Pod wpływem pozytywnych emocji, które wywołuje pojawienie się dziecka na świecie, zmieniamy ton głosu, zdrabniamy wyrazy, a także nieświadomie tworzymy neologizmy. Jednakże używanie zdrobnień w nadmiarze powoduje, że dziecko, które uczy się w przedszkolu, nadal mówi o sobie tak, jak rodzice nazywali je wtedy, gdy miało rok. To może stanowić przyczynę braku porozumienia z otoczeniem. Negatywne skutki takiego postępowania możemy obserwować nie tylko w sferze języka, ale i na polu psychologicznym.
Krótko mówiąc: nie jest dobrze gdy dziecko w wieku 6 lat nadal mówi "Antoś chce zjeść bułećkę"- czyli używa w stosunku do siebie 3 osoby. Dodatkowo używa pieszczotliwej mowy - tak jak robili to rodzice, mówiąc do niego.
Co w takim razie należy robić? Należy uświadomić sobie, że w pewnym momencie Jaś jest już Jankiem, a za chwilę stanie się Janem. W przeciwnym razie dziecko, które jest traktowane nieadekwatnie do swojego poziomu kompetencji rozwojowych i emocjonalnych, może zacząć zachowywać się niezgodnie ze swoimi możliwościami, a ponadto borykać się z zaburzeniami w sferze społecznej i psychologicznej.
Wracając do kwestii językowych, to nie przyczyniajmy się sami do wyrobienia w dziecku złego nawyku. Pamiętajmy o tym, że dziecko, choć ma prawo powiedzieć: ziaba, my - dorośli pod żadnym pozorem nie powinniśmy tego robić. Należy uczulić „Babcie i Ciocie ”, by nie rozpieszczały swoich pociech zmiękczaniem i przesadnym zdrabnianiem słów.